Gazetka X 2012


Uczęszczając na różnych poziomach edukacji do różnych szkół zauważyłam jedno: są nauczyciele „prawdziwi” ( z powołaniem i pasją, którzy uwielbiają swoje przedmioty, potrafią wytłumaczyć wszelkie jego zawiłości, a każdy dzień w szkole nie jest kolejną stacją osobistej drogi krzyżowej) oraz ci nauczyciele, którym po prostu „ w życiu coś nie wyszło” i wylądowali w szkole, wyładowując swą frustrację na uczniach. Z pierwszymi można się dogadać i idzie się do nich na lekcje jakby to nie były tzw. zajęcia dy-daktyczne. Do drugich zaś jakby w ich klasie były czeluści piekielne, a zamiast ławek kociołki pełne gotującej się smoły. A dlaczego? Przez niemożliwe wymagania. Pytanie za 100 pkt.: Dlaczego na profilu, który nawet nie chce być humani-styczny wymaga się od uczniów wiadomości z zakresu roz-szerzonego? Przecież to czysty absurd. Oni mają przecież mnóstwo kucia ze swoich przedmiotów wiodących. Ale, przecież to jest ambitna klasa, dadzą radę? (…)

Czytaj Gazetkę